Rocznica
Miasto śpi jednym okiem, drugim okiem czuwa –
To nie miasto. Forteca[1]. Miesiącami ryta,
Uzbrojona po zęby. Przyczajona. Skryta.
Las wyrąbany[2]. Niebo. Rżyska pniaków świecą.
Strzeliste kłody w ziemi, w bunkrach pochowane,
Pola cięte kilofem, jak nożem chirurga.
Wyrwany kamień bieli się jak kości
Wydarte cmentarzyskom i niebu urąga.
Miasto jak żywy człowiek – zmęczony, stroskany
Śpi niespokojnie, jednym okiem czuwa.
Drogi na Zachód, szarańczą zatkane[3],
Spustoszyły pół świata, a teraz odchodzi.
Wściekłe, bezradne przelatują cwałem,
Wszystkie na Zachód – wszystkie oszalałe.
Zmarły drogi. Puste. Wyludnione.
Odeszła fala. Cisza w uszach dzwoni.
Świta i szyby patrzą zaropiałe.
W tem krzyk – huk straszliwy rozdziera powietrze,
Serce uderza młotem. Stało się. To oni[4]
Idą. A miasto wparło oczy w przestrzeń,
Wstaje różowe. Okna, mury, dymy nad kominami,
Wszystko słońcem płonie.
„Majowa Góra” huczy od wystrzałów,
Wieża kościoła zakwitła płomieniem.
To nic. Tam tylko usiadły szerszenie[5].
Niebo kryją pociski. Drogami z Włoszczowy,
Z Kielc, z Pilczycy – płyną T.34[6],
Z nimi piechota na bunkry się wdziera.
Gniazda oporu już jak świece gasną.
Cisza – Płomień na wieży już zasnął.
W tem wybuch jeden, drugi, trzeci – to w powietrze
Mosty[7] zerwane lecą – chmura bije w przestrzeni,
Miasto zdobyte. Niemiec już za rzeką siedzi.
Słońce ku zachodowi chyli się czerwone.
Serce zalewa żałość. Gość wczoraj nieznany
Po sześciu latach – w oku łza się świeci
(Bo oko wyschło jak źródło w pustyni).
Sercem targa wzruszenie, bo kamień niewoli
Odwalony. Oddycham. Już więcej nie boli.
A powietrze dokoła krysztali się wiosną
I różowieje kwietniem, a wcale nie styczniem.
A szare drzewa, jakby znów okryte liściem,
Śmieją się w słońcu – wyciągają ręce
W niewysłowionej ustami podzięce.
Tysiąc lat biła nawała w tę ziemię,
Z gęby nam wydzierała kęs za kęsem chleba.
Gdzie naród Serbów, Wilków, Oborytów?
Gdzie wasze chramy – gdzie Rugii Swantewit?
Ziemia Chrobrego, Piasta – Kazimierza,
Ziemia bezcenna – otwarta naścieżaj
Ku morzu – które łączy je ze światem
Jest dwóch przyjaciół – lub brat z bratem.
Tadeusz Trzebski
Zdaniem Anny Marii Kacprzak to ciekawy utwór poetycki, nasycony wieloma różnymi środkami stylistycznymi. Rymy nieregularne. Szczególnie interesujące jest nadanie ludzkich cech miastu. Dobrze napisany wiersz, oddający dramatyzm miasta i jego mieszkańców, które znalazło się pomiędzy dwiema zwalczającymi się siłami.
Wydaje się, że powstawał na bieżąco, podczas opisywanych wydarzeń a po czasie (po roku?) został dopełniony tytułem i ostatnią zwrotką.
(WZ)
Przypisy:
[1] Począwszy od lipca 1944 r., Niemcy w oparciu o linie rzeki Pilicy i pasma Gór Przedborskich wykorzystując saperów, oddziały wojsk pomocniczych i ludność cywilną zbudowali silne pozycje fortyfikacyjne, zwane „Venus” i „Merkur”. Linie te, łącząc się w Przedborzu tworzyły silny węzeł obronny. Tworzyły go liczne rowy przeciwczołgowe i strzeleckie, zasieki i zawały leśne, pola minowe, schrony żelbetowe i drewniano-ziemne, stanowiska artyleryjskie oraz lotnisko polowe. Był broniony przez załogi pojazdów pancernych, baterie artylerii i pododdziały piechoty.
[2] Na spodziewanych kierunkach natarcia Armii Czerwonej, głównie na południe i wschód od miasta na prawym brzegu Pilicy, Niemcy wycięli na odległość kilku kilometrów wszystkie lasy i skupiska krzewów.
[3] Mowa o ewakuacji instytucji i wojsk niemieckich w obliczu spodziewanej ofensywy styczniowej Armii Czerwonej.
[4] Armia Czerwona
[5] Po rozbiciu celnym ogniem artylerii niemieckiej sowieckiego czołgu na ul. Krakowskiej w pobliżu cmentarza, sowieccy czołgiści zlikwidowali niemieckie stanowisko kierowania ogniem artylerii posadowione na wieży kościelnej. Niestety, zniszczeniu uległ także hełm i fragment murów wieży.
[6] Przedbórz został wyzwolony 17 I 1945 r. Wg czasu moskiewskiego obowiązującego na froncie wschodnim, było to 16 I 1945 r. Miasto wyzwoliły pododdziały 51. Brygady Pancernej Gwardii wyposażonej w czołgi T-34.
[7] Na Pilicy i nieistniejący na ul. Trytwie, na kanale do fabryki sukienniczej.